Urodził się 1 grudnia 1924 r. w Siedlcach. W dokumentach oficjalny zapis jest pod inną datą, mianowicie 1 stycznia roku następnego. A to z tego powodu, że ojciec próbował zaplanować mu późniejsze powołanie do wojska. Wszak znał trudy żołnierskiego życia z frontu w mundurze armii carskiej.
W odróżnieniu od powszechnie panującej sytuacji, że dzieci wówczas zwykle rodziły się w domu zamieszkania matki, Tadeusz urodził się w szpitalu. Bowiem jego rodzice mieszkali w budynku Szpitala Miejskiego (Najświętszej Marii Panny) przy ul. Starowiejskiej w Siedlcach. W części zajętej do niedawna przez porodówkę.
Na widok nowonarodzonego syna, ojciec powiedział, że ma włosy przypominające układ piór na głowie ptaka dudka. Stąd pomysł na przyjęcie później w konspiracji i podczas służby w Oddziale Partyzanckim „Zenona” pseudonimu „Dudek”.
Ojciec Jan Sobieszczak był pierwszym w Siedlcach chirurgiem po odzyskaniu niepodległości. Pełnił też funkcję skarbnika Związku Felczerów i zasiadał w zarządzie szpitala, w którym pracował. Ze studiów medycznych w Warszawie został powołany na front i w stopniu praporszczika walczył nad Dźwiną jako dowódca oddziału sanitarnego.
Na froncie poznał pielęgniarkę Marię Nowicką, córkę Konstancji z domu Skarbek. Młodzi pobrali się w lutym 1918 roku w Połocku.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Jana Sobieszczaka skierowano do pracy w szpitalu w Pruszkowie. Następnie został oddelegowany prawdopodobnie do organizacji oddziału chirurgii szpitala w Siedlcach. Zmarł w tym mieście na udar serca (obecnie określany mianem zawału) w 1930 r.
Rodzinie powodziło się bardzo dobrze. Maria za życia swego męża nie musiała pracować. O statusie rodziny i urokach dzieciństwa świadczą na przykład zakupy dokonywane przez ojca.
Zaczynał je od sklepu kolonialnego Paciorkowskich, który był usytuowany niedaleko szpitala. Mieścił się po sąsiedzku ze Starostwem. Obecnie byłby obok siedziby Narodowego Funduszu Zdrowia. Na miejscu tego sklepu funkcjonuje dziś księgarnia przy ul. Piłsudskiego 6.
Tadeusz uczęszczał do Szkoły Powszechnej nr 9 zwanej Szkołą Ćwiczeń lub Ćwiczeniówką. Działała przy Państwowym Seminarium Nauczycielskim Męskim im. Józefa Piłsudskiego przy ul. 3 Maja 48 w Siedlcach. W tym czasie dyrektorem seminarium był szwagier Felicjana Sławoja Składkowskiego (od 15 V 1936 r. premiera rządu RP), Tadeusz Niedzielski.
Ćwiczeniówkę ukończył w 1936 r. Uczniowie tej szkoły mieli przywilej zdawania do gimnazjum z VI klasy (z pominięciem nauki w klasie VII). Do wybuchu wojny ukończył dwie klasy realnego (matematyczno-przyrodniczego) Państwowego Gimnazjum Męskiego im. Hetmana Stanisława Żółkiewskiego w Siedlcach.
W gimnazjum należał do męskiej drużyny harcerskiej nr 3, którą opiekował się łacinnik Bolesław Pawlina (oficer rezerwy, poległy we wrześniu 1939 r. w Borach Tucholskich).
Jako harcerz tej drużyny pełnił kilka dni na początku września 1939 r. służbę obserwacyjną na moście na rzece Liwiec w Chodowie. Nanosił na diagramy trasy przelotów niemieckich samolotów w okolicach Siedlec. Wydrukowany diagram był w kształcie koła podzielonego na osiem pól (8 kresek przecinających się co 45 stopni).
Pierwszą organizacją konspiracyjną, do jakiej wstąpił już w 1939 r., był Młody Nurt. Tą organizacją młodzieżową kierował w Siedlcach Jerzy Płażewski. Tadeusz został zaangażowany do tej organizacji jako harcerz podczas pracy w kanale warsztatu Kazimierza Szawłowskiego.
W czasie okupacji II wojny światowej Niemcy wywozili do Rzeszy młodzież na przymusowe roboty. By uchronić syna przed takim losem, Maria Sobieszczakowa oddała Tadeusza do terminu w warsztacie samochodowym Kazimierza Szawłowskiego. Warsztat mieścił się obok kościoła garnizonowego, w miejscu obecnej restauracji „Patio”. Oprócz właściciela i jego syna, Jerzego pracowało w nim trzech majstrów i jedenastu uczniów. Nie wszyscy byli niezbędni w warsztacie. Część z nich była zatrudniona tylko dlatego, by uchronić ich przed wywiezieniem na roboty. Tadeusz pamięta trzech kolegów: elektryka Kostka Czerepińskiego, Stanisława Horę, syna komendanta Miejskiej Straży Ogniowej Marcina Hory i Ryszarda Bittnera, którego ojciec Kazimierz pracując w Magistracie, wydawał lewe dokumenty dla ludzi z konspiracji.
Kazimierz Szawłowski użyczał samochodów dla potrzeb konspiracji. Między innymi później, w 1944 r. przewiózł z bitwy pod Jeziorami rannych partyzantów „Zenona” na leczenie do szpitala w Siedlcach.
Tadeusz w Młodym Nurcie zajmował się kolportażem ulotek i prasy konspiracyjnej: „Polska Żyje” i „WC” („Wiadomości Codzienne” spisywane z komunikatów radiowych). Wspomina nazwę komórki organizacyjnej Grupa Oporu.
Po roku służby w Młodym Nurcie wstąpił do Ruchu Miecz i Pług, nazywanego później Zjednoczone Organizacje Ruchu „Miecz i Pług” z wyodrębnionym pionem wojskowym pod nazwą Armia Podziemna. Przejście do innej organizacji konspiracyjnej odbyło się na zasadzie pewnego rodzaju awansu.
Będąc jeszcze w Młodym Nurcie, Tadeusz dostał plik ulotek do rozklejenia na mieście. Okleił nimi budynek posterunku niemieckiej policji przy ul. Floriańskiej.
Początkowo był łącznikiem między siedlecką komendą i placówkami w terenie. Wspomina z tego czasu jeden szczególny dzień, gdy dwukrotnie przewoził meldunki do Radzynia Podlaskiego i z powrotem. ednego dnia przejechał rowerem trasę 220 km.
W Mieczu i Pługu podlegał początkowo kpt. Walaskowi ps. „Konar”. Od dowódcy dostał rozkaz przeprowadzenia akcji wraz z Henrykiem Izdebskim „Piegowatym”, który później także wstąpił do OP „Zenona”. Ich zadaniem było rozbrojenie policjanta z Kriminallpolizei, kwaterującego na I piętrze kamienicy na rogu ulic Floriańskiej i 3 Maja. Na tej samej kondygnacji (po prawej stronie) siedzibę miała Feldżandarmerie. Zadanie było bardzo niebezpieczne. Przypadkowe wyjście któregoś z żandarmów skończyłoby się śmiercią lub aresztowaniem obu uczestników akcji.
Następnie w Mieczu i Pługu należał do bojówki nr 105, dowodzonej przez Kazimierza Hoffmana „Matrosa”, który był właścicielem restauracji przy ul. Piłsudskiego 82 w Siedlcach.
Bojówka składała się z trzech sekcji. Pierwszą stanowili: Marek Ambroziewicz „Witold”, Janusz Nakonieczny „Mat”, Zbigniew Nakonieczny „Zew”, Henryk Izdebski „Piegowaty”, Tadeusz Sobieszczak „Dudek” i dowódca sekcji Zbigniew Bańkowski „Wojtek Czarny”.
Wszyscy wymienieni z tej sekcji zostali później skierowani do OP „Zenona”. Krótko był z nimi także wysiedlony z Poznańskiego skoczek Jerzy Piaseczny „Jurek”.
Miejscem zbiórek sekcji był lokal na II piętrze, w zniszczonej w 1944 r. kamienicy naprzeciw Banku Polskiego, na rogu ul. Piłsudskiego i Wojskowej.
Jedną z pierwszych akcji, w jakich uczestniczył w Mieczu i Pługu, była rekwizycja w 1942 r. Z kolegami ze swej sekcji rekwirował jajka kurze i cukier z okupacyjnego punktu urządzonego w oficynie (obecnie siedziba firmy Dworskie Smaki) dworu w Mościbrodach. Tutaj rolnicy za dostawy kontyngentowe otrzymywali m.in. wódkę i cukier. Zarekwirowane towary przywieziono do młyna na Muchawce w Rakowcu. Jego właściciel, Zbucki rozprowadził je później kanałami konspiracji.
Tuż przed wojną Tadeusz mieszkał z mamą na pierwszym piętrze kamienicy Paprockiego na rogu ulic Floriańskiej i 3 Maja. We wrześniu 1939 r. ta kamienica została spalona podczas działań wojennych.
Zamieszkali później przy ul. Sienkiewicza 35, u Kazimierza Osińskiego. Dostali małe mieszkanko na parterze oficyny w podwórku, na które wchodziło się za kamienicą narożną Kazimierza Szawłowskiego.
Mieszkanko było małe, złożone tylko z kuchenki i pokoju. W tym czasie Tadeusz należał do organizacji Miecz i Pług. Po jednej z akcji gestapowcy wpadli do ich mieszkania.
Podczas okupacji żywność i towary przemysłowe były reglamentowane. Władze niemieckie wydawały talony zwane popularnie kartkami za dostarczone towary kontyngentowe. Organizacje konspiracyjne dokonywały rekwizycji talonów, które przekazywano osobom potrzebującym pomocy.
Były to rodziny oficerów Wojska Polskiego, przebywających w niewoli, żołnierzy poległych na froncie. Konspiratorzy otrzymywali kartki również do własnej dyspozycji, jako pomoc dla rodziny.
Mama Tadeusza przyjęła do tego małego mieszkanka przy ul. Sienkiewicza 35 dwie osoby wysiedlone przez Niemców z Zamojszczyzny: babcię Soroko i jej wnuczkę Gienię, mającą wówczas około 10 lat.
Wysiedleńców z Zamojszczyzny Niemcy przywieźli 31 stycznia 1943 r. do Siedlec, na rampę kolejową nr 3. Przeprowadzili selekcję, dorosłych i zdolnych do pracy przeznaczyli na roboty w Rzeszy. Spragnionych polewali wodą. Zimą!
Podczas okupacyjnych trudności aprowizacyjnych Tadeusz wspomagał domowy budżet dodatkowymi talonami żywnościowymi. Pozyskiwał je w akcjach rekwizycyjnych na urzędy niemieckie. Dzięki nim Maria Sobieszczakowa mogła wyżywić dwie dodatkowe osoby, do czasu powrotu z Niemiec rodziców Gieni.
Po scaleniu organizacji konspiracyjnych Tadeusz działał w Związku Walki Zbrojnej. W tej organizacji złożył przysięgę konspiracyjną wraz ze Zbigniewem Jalowskim „Cyganem”, Henrykiem Pilarczykiem „Chinem”, „Mongołem” i „Kulasem” w kamienicy przy ul. Piłsudskiego 82. Wcześniej obowiązywała go jeszcze przysięga harcerska. Uczestniczył w rekwizycjach gotówki z kas niemieckich w Siedlcach (m.in. kasa przy ul. Świętojańskiej) i banków (Międzyrzec Podlaski, Mrozy, Biała Podlaska) oraz likwidacji konfidentów Gestapo.
Każdy członek jego bojówki miał wyznaczoną rolę w akcjach rekwizycyjnych. Zadaniem Tadeusza było niszczenie środków łączności w napadanej instytucji.
Nie mniej pasjonująca część życiorysu Tadeusza Sobieszczaka przypada na czas aktywności w Armii Krajowej, do której wszedł jako dotychczasowy członek ZWZ.
Po pewnym czasie UB i NKWD zaczęły wyłapywać konspiratorów i osadzać ich w więzieniu. Kilku kolegów z oddziału „Zenona” zostało aresztowanych i wysłanych do obozów Gułagu w ZSRR. Wśród nich m.in. Zygmunta Łukaszuka „Wrzosa”, Mieczysława Łaszczuka „Felka”, Janusza Brunona Tuge „Przeboja”, Henryka Wyrzykowskiego „Żaka”.
Jednym ze sposobów uratowania się była emigracja na Ziemie Odzyskane lub służba w wojsku. Tadeusz wstąpił na ochotnika do wojska jesienią 1944 r. Z Siedlec został wysłany do Lublina i zakwaterowany w baraku na III polu (kwatera 9 zapasowej kompanii karabinów maszynowych 2 Armii Wojska Polskiego).
Służył w oddziale „Groźnego” do jego rozwiązania, już po zwycięstwie Armii Czerwonej i Wojska Polskiego w Berlinie.
Wrócił do Siedlec. Jednak czasy dla ludzi z konspiracji były nadal niespokojne i niepewna była ich przyszłość. W tym czasie wrócił z niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz jego szwagier, inżynier mierniczy Józef Malison. Tadeusz skorzystał z jego zaproszenia i wyjechał do pracy w geodezji w Głubczycach.
Spokojnie pracował ze szwagrem tylko miesiąc. Po upływie tego czasu wokół powstała groźna sytuacja spowodowana zainteresowaniem funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Aby uniknąć represji pojechał pociągiem do Koźla. Tutaj zgłosił się do RKU i wstąpił na ochotnika do Wojska Polskiego. Po raz drugi.
Z ukończonymi czterema klasami gimnazjum i małą maturą uzyskaną na kompletach, został skierowany w 1946 r. do Lubania i następnie do Oficerskiej Szkoły Piechoty i Kawalerii nr 1 w Krakowie (od lutego 1947 r. Oficerska Szkoła Piechoty nr 1). W tym samym roku z pozostałymi elewami przeniesiony do Wrocławia, gdzie od września 1962 r. szkoła nosiła nazwę Oficerskiej Szkoły Wojsk Zmechanizowanych im. Tadeusza Kościuszki.
Jest absolwentem drugiej promocji Oficerskiej Szkoły Piechoty nr 1. Promocja odbyła się 1 września 1948 r. Po ukończeniu szkoły został skierowany do 3 Berlińskiego Pułku Piechoty 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, stacjonującego w Ciechanowie. Początkowo był dowódcą plutonu karabinów maszynowych Maxim, potem kompanii strzeleckiej I baonu i dowódcą pułkowej szkoły podoficerów.
W 1949 r. oddelegowany do Wydziału Inżynieryjno-Saperskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, gdzie przydzielono mu funkcję dowódcy 3 Grupy Rozminowania 1 DP. Dowodził 10 żołnierzami, ochotnikami nieprzeszkolonymi w sprawach saperskich. Stanowili jego niefachową pomoc i zabezpieczenie akcji.
Objął swym działaniem stolicę państwa oraz obszar ówczesnego województwa warszawskiego i Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Unieszkodliwiał i wysadzał codziennie przez dwa lata tony niewybuchów. Był saperem do przeniesienia do rezerwy w 1951 r.
Usunął wiele niewybuchów m.in. w Warszawie, rozminował lotniska w Dęblinie, Podlodowie i Ułężu, pole minowe w Kępie Konarskiej, zawały leśne koło Ceranowa, pracował także w Łochowie.
Podczas likwidacji pola minowego w widłach Wisły i Pilicy dostał od losu drugie życie. Nieszczęśliwy przypadek nie zakończył się tragicznie.
Miny pozostały na Kępie Konarskiej koło wsi Konary. Wcześniej badająca pole minowe komisja, nie potrafiła wskazać kierunków ułożenia min w gruncie. Został wysłany w miejsce paskudne, w którym część min wypłukała woda obu rzek, inne zasypała piaskiem. Później całość zarosła trawą o wysokości wyższej od wzrostu dorosłego człowieka. Różne typy min były ukryte w zarośniętym gruncie. Rozpoznał później m.in. niemieckie stockmine, springmine, przeciwpancerne tellermine 35 i miny wyskakujące typu S.
Najpierw w zaroślach stworzył lukę, wypalając ją za pomocą plecakowego miotacza ognia. Kilka min się rozerwało, co pozwoliło na rozpoczęcie poszukiwań rzędów ich zakopania. Dwóch żołnierzy saperskim szczupem (szpikulcem) pomogło miny zlokalizować bez dotykania ich. Wykryte oznaczali chorągiewkami. Później Tadeusz nimi się zajmował, każdą po kolei.
Pamiątką jego służby jako sapera jest pocisk niemieckiego działa kolejowego („Grubej Berty”?), eksponowany w Muzeum Wojska Polskiego. W Kozłach Biskupich koło Sochaczewa została na stacji armata z amunicją na kilku platformach. Jeden pocisk rozbroił i jego korpus przekazał do Warszawy. Pozostałe wysadził w powietrze. Ich kaliber określił jako odpowiadający wysokości cholewy jego saperskiego buta.
Po zakończonej służbie wojskowej otrzymał ofertę pracy w firmie „Miner”. Nie skorzystał z możliwości kontynuacji niebezpiecznego fachu w cywilu i przyjechał do Siedlec.
Pierwszą posadę objął w Banku Rolnym. Pracował jako kierowca. W tej pracy poznał Mariannę Kowalczyk. Pobrali się w 1952 r., a rok później urodził im się syn Krzysztof.
Do przejścia na emeryturę w 1981 r., pracował w kilku firmach i instytucjach, kolejno jako: kierowca samochodu ciężarowego w firmie transportowej Zowczaka w Siedlcach (dyspozytorem był kolega z OP „Zenona” Wacław Perycz „Bohun”), kierowca karetki (z demobilu) w pogotowiu ratunkowym, kierowca autobusów dalekobieżnych PKS Siedlce, elektryk samochodowy w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Żelkowie, do emerytury 18 lat pracy w pogotowiu kolejowym w Siedlcach.
Pracując udzielał się w założonym w 1945 r. w Siedlcach Towarzystwie Przyjaciół Żołnierza, przekształconym w 1950 r. w Ligę Przyjaciół Żołnierza i w 1962 r. w ogólnopolską organizację Liga Obrony Kraju. W sekcji motocyklowej startował w zawodach i wyścigach w kategorii do 125 cm sześciennych. Był także wykładowcą na kursach prawa jazdy. Z ramienia LPŻ zorganizował warsztat samochodowy Polskich Kolei Państwowych w Siedlcach. Przez 12 lat prowadził kursy dla mechaników samochodowych w zarządzie Lasów Państwowych. Odznaczony m.in. Krzyżem Walecznych, Krzyżem Partyzanckim, Krzyżem Armii Krajowej, Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju, Międzynarodowym Krzyżem Maltańskim za Działalność dla Dobra Ludzkości (z tytułem Kawalera Maltańskiego).
W wyjątkowych okolicznościach został uhonorowany Krzyżem Partyzanckim.
Obecnie jest w stopniu majora rezerwy i pełni funkcję przewodniczącego Środowiska Oddziału Partyzanckiego „Zenona” Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Siedlcach.
Oprac. Sławomir Kordaczuk
Komentarze